Pomyłka NFZ i Ministra Zdrowia, o której dziś piszę dotyczyła interpretacji przepisów rozporządzenia. Historia zdarzyła się kilka lat temu. Warta jest jednak przypomnienia. Pokazuje, że dobrze jest zachować zdrowy rozsądek i nie wierzyć w ustne interpretacje urzędników, a pisemne absurdy torpedować.
Scena 1. Wstęp
Jak ważne w życiu są terminy…
Dla prawnika termin jest, a przynajmniej być powinien, RZECZĄ ŚWIĘTĄ! I nie przez przypadek napisałam to dużymi literami. Dobrze jednak, gdy prawnicy potrafią liczyć terminy.
O tym, że nie potrafią przekonałam już kilka razy, ale ostatnio przypomniałam sobie sprawę wózka…
„Sprawa wózka” to moja nazwa dla historii, która kiedyś przytrafiła się pewnej miłej rodzinie z małym potrzebującym wsparcia dzieckiem (niepełnosprawna dziewczynka z ciężką, nieuleczalną chorobą).
Scena 2. Dom
Po kolei…
Sprawa dotyczyła kwestii medycznych. Chodziło dokładnie o to, jak interpretować przepis rozporządzenia wydanego przez Ministra Zdrowia. Przedstawiała się następująco.
Niepełnosprawna dziewczynka miała w tamtym czasie 21 miesięcy. Nie chodziła, nie siedziała nawet. Rodzice nie mogli jej wciąż nosić na rękach – było to niezdrowe i dla niej, i dla nich. Dziecko ważyło już całkiem sporo.
Największym problemem były dla rodziny wspólne wyjścia. Dziewczynka nie mogła nawet być wożona w normalnym wózku dziecięcym, bo jej mięśnie nie współpracowały. Bez przytrzymywania przez opiekuna nie była w stanie w normalny sposób siedzieć (ześlizgiwała się z siedziska).
Jej ciało swobodnie puszczone zachowywało się jak jedwabny materiał ześlizgujący się po dłoni.
Czy jesteś sobie w stanie wyobrazić codzienny trud jej mamy, która musiała wozić dziecko na rehabilitację, karmić je, a jednocześnie normalnie żyć (a więc córkę odkładać i mieć swobodne dłonie)?
Dziewczynka potrzebowała wózka, który byłby dla niej bezpieczny – ułatwił normalne funkcjonowanie.
Scena 3. U lekarza
Lekarz rehabilitacji, podkreślając pilną konieczność zakupu sprzętu, wypisał niezbędny wniosek dotyczący refundacji wózka.
Dodam tylko, że sprzęty tego rodzaju nie należą do najtańszych. Koszt takiego wózka to kilka tysięcy złotych.
Co dalej z wnioskiem od lekarza? Przed zakupem potrzebna była pieczątka (zatwierdzenie) NFZ.
Mama dziewczynki pojechała więc do NFZ- tu w Warszawie, przy ul. Chałubińskiego. Na miejscu, od miłej Pani w okienku, dowiedziała się, że refundacji wózka nie będzie – nie należy się.
Dlaczego?
Nasza mała bohaterka nie miała skończonych 2 lat.
Scena 4. Przepisy
Zgodnie z punktem 131 Załącznika do rozporządzenia Ministra Zdrowia z dnia 6 grudnia 2013 r. w sprawie wykazu wyrobów medycznych wydawanych na zlecenie (DZ. U. z 2013 r., poz 1565), wózek inwalidzki dziecięcy przysługuje dzieciom od 2. do ukończenia 18 roku życia.
Na tym przepisie opierała się owa „pani z okienka”, która na prośbę mamy poprosiła panią kierownik (także dokonującej szybkiej niekorzystnej interpretacji ww. przepisu).
Mama tłumaczyła, że zgodnie z przepisami córka powinna dostać wózek.
Interpretatorki pozostały jednak niewzruszone. Mama odesłana z kwitkiem dostała dobrą radę – „Proszę wrócić za 2 miesiące, gdy dziecko skończy 2 lata”.
Scena 5. Głębiej
Przepisy raz jeszcze – o co w tej sprawie chodzi?
Wyżej wskazany przepis wskazuje, że tylko dzieci od 2. do ukończenia 18 roku życia mogą wnioskować o refundację wymienionego tam wyrobu medycznego.
Zauważ jednak iż wyraźnie wskazano w nim że chodzi o czas od 2., nie od ukończenia 2. roku życia, a brak w tym przypadku jednego słowa robi dużą różnicę dla interpretacji całości.
Podejście urzędniczki do sprawy (niepomyślna interpretacja) oznaczała to, iż dziewczynka, która w tamtym czasie miała 21 miesięcy, mimo jej złego stanu nie kwalifikowała się do refundacji.
Brawa dla mamy!
Mama zupełnie słusznie zauważyła, że córka spełnia kryteria wskazane w rozporządzeniu – refundację części kosztów wózka powinna dostać. Oczywiste było to również dla lekarza, który odpowiedni wniosek wystawił. Dla mnie to też było jasne.
Co innego wyczytały w rozporządzeniu wspomniane urzędniczki z NFZ. Ich interpretacja była następująca. Przepis stanowi, iż osoba (dziecko) ma mieć dwa lata (co najmniej), maksymalnie – 18.
Scena 6. Ważny jest czas
Wspólnie z Panią X podjęłyśmy decyzję, że sprawy tak nie zostawimy.
Ponieważ dziewczynka potrzebowała wózka pilnie, postanowiłyśmy, że na początek skorzystamy z dobrodziejstwa Internetu – wysłałyśmy e-maila na skrzynkę podawczą Ministerstwa Zdrowia, który rozporządzenie wydał. Prośba o interpretację – czyli co autor aktu prawnego miał na myśli.
Wyjaśnię w tym miejscu jak interpretuję sformułowanie: „dzieci od 2. roku życia”. Według mnie są to te dzieci, które rozpoczęły 2. rok życia, czyli te, które ukończyły 1. rok życia. Pierwszym dniem 2. roku życia jest dzień drugich urodzin dziecka.
Będąc w 21 miesiącu życia, dziewczynka była już w 2. roku życia.
Przesłana przeze mnie do Ministerstwa Zdrowia wiadomość była krótka i rzeczowa. Liczyłam na rozsądek urzędników i prawników.
Niestety przeliczyłam się.
Równo po 30 (!) dniach przyszła odpowiedź. (Tu liczył się czas, ale komu się spieszy w Ministerstwie…) Zacytuje ją, bo nie była długa:
W odpowiedzi na Pani pismo, dotyczące kryteriów przyznawania wyrobu medycznego określonego w grupie P pod lp. 131 w załączniku do rozporządzenia Ministra Zdrowia z dnia 6 grudnia 2013 r. w sprawie wykazu wyrobów medycznych wydawanych na zlecenie (Dz. U. z 2013 r., poz 1565), Departament Polityki Lekowej i Farmacji informuje, iż przedmiotowe kryteria spełniają dzieci, które ukończyły dwa lata życia obliczone zgodnie z art. 112 kodeksu cywilnego, który stanowi, że przy obliczaniu wieku osoby fizycznej termin upływa z początkiem ostatniego dnia terminu.
No i osiągnięto granice absurdu. Czytałam i przecierałam oczy ze zdumienia.
Postanowiłam wyjaśnić – tym razem dokładniej – urzędnikom Ministerstwa, co autor – Minister Zdrowia miał na myśli.
(To nie jest tak, że nad pismem pochylił się sam Minister, robili to pracownicy ministerstwa – prawnicy).
Finał
Tym razem do Ministerstwa trafiło pismo obszerne, w którym tłumaczyłam i wykładałam przepisy.
Trochę to komiczne wyjaśniać autorowi sens jego twórczości, tym bardziej, że sprawa wydawała się oczywista.
Odpowiedź na pismo przyszła tym razem wyjątkowo szybko – po ok. 10 dniach. Krótko, zwięźle i na temat.
W odpowiedzi na Pani pismo dotyczące refundacji wózka inwalidzkiego specjalnego dziecięcego z wyłączeniem wózka inwalidzkiego toaletowego wpisanego w załączniku do rozporządzenia Ministra Zdrowia z dnia 6 grudnia 2013 r. w sprawie wykazu wyrobów medycznych wydawanych na zlecenie (DZ. U. z 2013 r., poz 1565), w grupie P pod lp. 131, Departament Polityki Lekowej i Farmacji informuje, iż przy dokonaniu wykładni językowej wyrażenia „od 2 do ukończenia 18. roku życia” należy stwierdzić, że oznacza ono od początku 2. roku życia, czyli dziecko, które ukończyło 1. rok życia i znajduje się w 2. roku życia.
Rozdwojenie jaźni? Może ktoś sięgnął w końcu po zdrowy rozsądek?
Brawo za to, że ktoś się nad sprawą pochylił i przyznał nam rację – choć nie wyobrażam sobie by mogło być inaczej.
Finał po raz drugi!
Ale to nie koniec sprawy wózka.
Dwa lata później zgłosił się do mnie tata innego dziecka z prośbą o udostępnienie mojego pisma do NFZ i odpowiedzi w sprawie. Jemu również odmówiono refundacji wózka, bo jego dziecko było według NFZ za małe (rozpoczęło 2. rok życia, ale nie ukończyło dwóch lat).
Sprawa wózka miała w rezultacie dwa dobre zakończenia.
Udało się! Mimo to niesmak pozostał… Został we mnie żal. Żal do prawa i do ludzi, którzy to prawo tworzą, a potem nieumiejętnie interpretują.
Rodzice dzieci niepełnosprawnych to nie są ludzie nastawieni na walkę z urzędami. Oni żyją dla swoich dzieci, im poświęcają każdą chwilę. Nie zawsze od razu orientują się w przepisach, a Ci którzy im pomóc powinni – robić tego nie chcą albo robią to źle.
Pamiętaj!
Nie warto się poddawać, choćby wszyscy twierdzili, że na pewno jest inaczej niż myślisz. To nie pierwszy przypadek, gdy ustna interpretacja była zła, pisemna była zła i dopiero ponowne rozpatrzenie sprawy okazało się strzałem w 10!
Przepisy tworzą i interpretują ludzie. Bardzo często się mylą. Jeśli nie będziemy reagować, to zaleje nas morze durnych ustaw, paragrafów i interpretacji.
Pozdrawiam i życzę cierpliwości we wszelkich starciach z rzeczywistością.
Przeczytaj także:
O niepełnosprawnych -największej grupie mniejszościowej na świecie- tutaj
O udogodnieniach dla dzieci posiadających orzeczenie o potrzebie kształcenia specjalnego – tutaj
O subwencji oświatowej – tutaj
O orzeczeniu o potrzebie kształcenia specjalnego – tutaj.
Jolanta Skrobowska
radca prawny
***
Przemoc ekonomiczna – jak postępować?
Swoją przygodę z blogowaniem rozpoczęłam kilka lat temu. Na blogu orozwodzie.com, który prowadzę do dziś, w pierwszym wpisie z 2014 r. opowiadałam o tym, czym jest przemoc ekonomiczna i jak wiele kobiet jej doświadcza. Jeśli chcesz przeczytać, zapraszam Cię pod ten adres >>
Minęło kilka lat, a problem zdaje się być jeszcze większy. Nie dotyka tylko Polek – dotyczy kobiet na całym świecie [Czytaj dalej…]
{ 0 komentarze… dodaj teraz swój }