Kiedy powiedziałam Panu Józefowi, że co trzecie małżeństwo w Polsce kończy się rozwodem był zdziwiony.
„Aż tyle ludzi się rozstaje?
Przedziwne!
Dawniej jednak ludzie chyba bardziej się kochali. Może rozwód był ostatecznością – w końcu to była swoista hańba, wstyd!
No i jakoś było tym ludziom trudniej po rozwodzie.
Dzisiaj czasy mamy inne, obyczaje odmienne”.
Nie pamiętam czasów młodości mojego 90-letniego sąsiada. Nie było mnie wtedy na świecie ☺
Z jego cotygodniowych anegdotek składam sobie jednak obraz życia zgoła innego niż prowadzimy obecnie.
„Kiedyś żyło się wolniej, uważniej i bliżej ze sobą” – mówi Pan Józef.
Chyba jestem to sobie w stanie wyobrazić. Choć tamtych czasów nie znałam – czuję nostalgię w głosie Szanownego Sąsiada, gdy snuje swoje opowieści o Warszawie, rodzinnym domu, żonie i dzieciach. Szczególne miejsce w jego sercu zajmuje właśnie rodzina.
O rodzinie wielopokoleniowej, religijnej, patriarchalnej snuje mój rozmówca opowieści najwspanialsze! Te historie mają swój czar i rozbudzają tęsknotę za czymś co powoli ulatuje w przeszłość.
Tradycyjna rodzina polska
Pan Józef zwykł mówić o tradycyjnej rodzinie. Takiej którą chroni Konstytucja, o której wspominają od czasu do czasu politycy, o takiej, którą pamięta z młodości i którą chroni we wspomnieniach.
Ale czy coś z tego klasycznego modelu rodziny jeszcze pozostało?
Jaka jest współczesna rodzina?
Jak patrzeć na ludzi, którzy się rozwodzą, tworzą nowe związki, mają dzieci, kolejne dzieci, żyją po prostu tak jak się dziś żyje. Czy to nie są rodziny?
Jaka jest rola współczesnej kobiety, która coraz rzadziej jest „jedynie” westalką ogniska domowego. Pielęgnowanie domu rodzinnego to jeden z jej kilku „etatów”, bo i wychowuje dzieci, i pracuje zawodowo, i nadal się dokształca.
Jak definiować matki wychowujące dzieci bez partnera/ męża? Czy to samotne czy samodzielne matki?
Czy z oburzeniem czy podziwem należy patrzyć na rodziny patchworkowe?
Jak oceniać postawy matek, które lubią pracę zawodową, choć w domu mają dzieci, a jak ojców – którzy czasem wolą spędzić z dzieckiem urlop tacierzyński, niż gonić za awansem?
Czasy się zmieniają, ale czy wraz ze zmianami obyczajowymi zmienia się nasza mentalność?
Widzę, że mentalność nie nadąża – daleko nam do tolerancji i obiektywizmu co do tego co się dzieje na świecie.
Ludzie wciąż jeszcze patrzą na życie przez pryzmat dawnych lat i stereotypów, a może tradycji, a ta – zmienia się, choć nie tak dynamicznie, jak moglibyśmy sobie tego życzyć.
Tradycyjna rodzina w obecnych czasach
Może dlatego, mimo iż jesteśmy tak nowocześni, ciągle tkwimy w czasach, których już nie ma.
Zakładamy, że:
- To mężczyźni głównie zdradzają.
- Oni głównie ponoszą winę rozkładu małżeństwa.
- Rozwody inicjują głównie panowie.
- Istnieje tylko jeden „właściwy” model rodziny.
- Nie można pogodzić pracy zawodowej i życia rodzinnego.
A owe założenia nijak się mają do tego co dzieje się na świecie.
Sposobów na życie mamy wiele. Skoro co 3 małżeństwo kończy się rozwodem, to można stwierdzić, że socjologowie mają rację głosząc kryzys tradycyjnej rodziny. Tylko jaka owa tradycyjna rodzina jest? A może to mit- i dawno jej nie ma?
Ludzie organizują życie rodzinne na miarę czasów – funkcjonujemy w dużych i małych rodzinach. Nadal jednak lubimy żyć stadnie.
Jest inaczej niż kiedyś…
Kobiety są bardziej świadome swojej wartości – nie boją się nowych wyzwań. Panowie – rozumieją jak ważne jest ojcostwo, któremu nadają nowy wymiar.
I mogłabym tak długo opowiadać o tym jak świat się zmienia. Ale przecież Ty, drogi Czytelniku o tym doskonale wiesz ☺
Pan Józef – mój sąsiad- uwielbia prowadzić dyskusje o „wielkim świecie”. Pamięta dawne lata, ale zaakceptował nowe – mimo, iż pewne rzeczy z trudem rozumie. Jego otwartość i spojrzenie na ów świat mnie zadziwia.
Jesteśmy dziećmi różnych pokoleń, jednak to co nas zachwyca w otoczeniu to fakt, że ludzie, choć inni wciąż są jednak tacy sami.
Z naszych spotkań wynoszę zawsze jakiś morał – i za to lubię takie właśnie, międzypokoleniowe spotkania ☺ Wizmacniają mnie bardzo i czuję wdzięczność za to, że mogę dzielić się swoim zdaniem z osobą mądrą i doświadczoną.
Lubimy podziwiać to co nas spotyka i odkrywać to z różnych perspektyw.
Spotkania są twórcze! Chyba mamy podobny światopogląd – i co do zasady się ze sobą zgadzamy.
Tylko jeden raz mój rozmówca bardzo się obruszył podczas rozmowy. Dyskutowaliśmy o tym, gdzie dziś ludzie zmierzają, a to na kanwie artykułu popartego statystykami i opiniami różnych „mądrych osób”.
Bliska byłam zdania, że coś się w ludziach popsuło..
„Zmierzamy donikąd!”- głosił złowrogi tytuł.
„Wie Pan – piszą, że ….współczesna rodzina ulega rozkładowi, a świat zdominowany przez elektronikę zmierza ku moralnej zagładzie. Ludzie już w nic dobrego nie wierzą. Człowiek się wyczerpuje jak bateria. Najgorsze, że to wszystko przez młodzież- duże, rozpieszczone dzieci bez braku tożsamości- przez gamoni i leniwców.
Młodzi są po prostu głupi!”
Pani Jolu – czasy inne, ludzie inni, starzy młodych zrozumieć nie potrafią – ale młodzi głupi nie są!
A tutaj – w tej gazecie – bzdury piszą!
Wielkie bzdury!”
***
Przeczytaj też o niepełnej rodzinie: https://prawnik-rodzinny.com.pl/samotna-matka/
{ 2 komentarze… przeczytaj je poniżej albo dodaj swój }
A propos tego „gdzie zmierza świat”. Polecam przeczytanie „Bogowie, groby i uczeni”.
Jak się przeczta narzekania „Jaka ta młodzież dzisiaj” (nie pamiętam tylko czy z egipskich papirusów, czy babilońskich tabliczek) sprzed paru tysięcy lat, to człowiek jednak nabiera dystansu …
Bardzo dziękuję za polecenie książki. Serdecznie pozdrawiam! J. Skrobowska