Mój dzisiejszy wpis pewnie nie powstałby, gdyby nie to, że moje szanowne klientki – aż dwie – w ubiegłym tygodniu jednogłośnie i zupełnie niezależnie od siebie (Panie się nie znają) stwierdziły ze smutkiem – „Miała Pani rację”.
Historie obydwu Pań były zupełnie inne, ale miały znaleźć swój finał w sądzie. Pozew o rozwód. Z pozwem w obydwu sprawach występowały klientki.
Panie postanowiły rozstać się formalnie z mężami, którzy opuścili gniazdo domowe już jakiś czas temu.
Ich historia i oczekiwania sprowadzały się do jednego.
„Chciałabym jak najszybciej się rozwieść!” – to było pierwsze zdanie, które usłyszałam na spotkaniu.
Szybki rozwód – taki „wystarczający”
Pani X chciała by przygotować jej pozew – „formalnie poprawny – ale nie złośliwy – taki wystarczający” (cyt.) Mąż wyprowadził się kilka lat temu, jedno dziecko, kontakty w praktyce unormowane (choć nie bez problemów ze strony Pana), dziecko przy Pani.
Poczytaj o przemocy ekonomicznej między małżonkami >>
Przepis na szybki rozwód był następujący: „Nie będę obwiniać męża, choć to on zawinił rozpadu małżeństwa, a co do opieki nad dzieckiem – możemy podzielić się tą na korzyść męża. On i tak często córki nie zabiera, odwołuje spotkania – zrobimy tak by był zadowolony. Wtedy na pewno będzie łatwiej”.
Szybki rozwód – bez orzekania o winie
Pani Y także chciała rozwieść się szybko. Mąż zdradził, bolało. Ale postanowiła, że wniesie pozew o rozwód bez orzekania o winie.
Powiedziała, że małżonek na wszystko się zgadza, co więcej – chciała przyjść z mężem, by pełnomocnik reprezentował obydwoje w tym „zgodnym rozstaniu”.
Z rozmowy wynikało, że należy zrobić „tak jak On chce”, byle rozstać się sprawnie i bez prania brudów. Wszystko było prawie ustalone….
Sprawy były według obydwu Pań proste, łatwe i do załatwienia „na szybko”. Nie podzieliłam entuzjazmu żadnej z nich…
Szybki rozwód – jednak wątpliwy
A po jakimś czasie usłyszałam owe: „Miała Pani rację!”
Dlaczego miałam rację?
Jestem sceptycznym prawnikiem. Uważam, że to moja zaleta. Wiele rozstań widziałam i wiem, że zawsze trzeba zakładać różne scenariusze.
Wspaniale, jeśli ludzie rozstają się w zgodzie, z szacunkiem dla siebie, bez niepotrzebnych złości, ciemnych myśli i emocji sięgających nieba.
Wiem jednak, że większość rozstań to wojna, rozwód jest na tej wojnie ostatnią i najważniejszą bitwą.
Nie powiedziałabym, że Twój małżonek to wróg, ale nie jest to już także twój najlepszy przyjaciel.
Jesteście teraz po różnych stronach barykady.
I choćbyś chciała na koniec zachować się kulturalnie, już się z nim więcej nie kłócić – po prostu „mieć już to z głowy”, to pamiętaj – rozwodzić się należy z myślą, że to Tobie ma być dobrze, spokojnie i miło. Tobie ma być jak najlepiej. Ty masz czuć satysfakcję, radość, dumę z siebie.
Nieporozumieniem jest dla mnie chęć uszczęśliwienia męża podczas rozwodu. Niepotrzebne głaskanie emocji, łatanie rozwalonego życia.
Wiem, że on nie będzie miał w stosunku do Ciebie tego samego altruistycznego odruchu. Nawet przez chwilę nie będzie się zastanawiał nad tym, czy Ty będziesz zadowolona. Zadba o swoje interesy.
Dlatego nie namawiam Cię byś wzbudzała w sobie nienawiść do męża, ale namawiam, byś zaczęła wierzyć w siebie i w swoje możliwości. Namawiam do tego, byś w końcu zaczęła myśleć o sobie, byś uwierzyła w siebie!
Zdradzę Ci, że on da sobie radę. Znajdzie sobie pełnomocnika! Odpowie na pozew. Jeśli będzie chciał – będzie dążył do spokojnego rozwodu, jeśli nie – po prostu zadba o swój własny interes. Nie wasz interes – ale swój.
Nie myśl za niego
Pomyśl o swojej przyszłości. O tym, że trzeba się rozstać z klasą, ale i z godnością. Pomyśl o tym, czy będziesz czuła satysfakcję gdy zrobisz tak jak on podpowiada – byleby tylko to wszystko przyspieszyć.
Raczej zatrzymaj się, zastanów, przemyśl wszystko raz jeszcze!
Wprawdzie życie nie jest koncertem życzeń, ale można sobie wszystko ułożyć tak by żyć dobrze. A to wystarczy ☺
Mawiają, że pośpiech jest złym doradcą, że co nagle, to po diable. Zgadzam się z tym!
Rozwód nie musi być szybki, miły ani ładny. Nie musi być też zły i dramatyczny. Musi się po prostu odbyć – i nie za wszelką cenę.
To, jak się rozwiedziemy i jak do rozwodu podejdziemy, zadecyduje o naszym dalszym życiu. Warto wtedy myśleć o sobie.
***
Poczytaj też o Programie 500 Plus w kontekście alimentów >>
Gorąco polecam Ci również blog dla kobiet w pracy, który prowadzi mec. Irena Pacholewska-Urgacz.