Jolanta Skrobowska

radca prawny

Interesuję się sprawami, które związane są ze wsparciem osób fizycznych, głównie w obszarze prawa cywilnego i prawa rodzinnego. Jako prawnik rodzinny zajmuję się zagadnieniami małżeństwa, partnerstwa, rodzicielstwa, edukacji oraz wsparcia osób niepełnosprawnych.
[Więcej >>>]

Konsultacje online Sklep

Program 500 plus + alimenty

Jolanta Skrobowska30 września 2019Komentarze (0)

Przychodzi taki moment w życiu rodziców, kiedy jak nigdy wcześniej zaczynają znać się na matematyce. 

Liczyć potrafi każdy z nas – przynajmniej na poziomie wystarczającym. Umiejętność szacowania i analizy majątku byłego partnera-rodzica to „dar”, który pojawia się szczególnie wtedy gdy trzeba ustalić jak podzielić koszty utrzymania dziecka.

Dziś opowieść o dzieciach, rodzicach, alimentach i „500+”. 

Program 500 plus - pieniądze

Program 500 plus na nowych zasadach

Nie będzie to jednak news o tym, że od 1 lipca 2019 r. świadczenie wychowawcze ustalone w ustawie o pomocy państwa w wychowaniu dzieci, owo” 500+” właśnie, przysługuje na wszystkie dzieci do 18. roku życia, bez kryterium dochodowego, a raczej refleksja nad tym, po co rodzicom te pieniądze, kto decyduje na co je przeznaczyć i o niestabilności prawa w kwestiach z pozoru oczywistych.

Jeśli masz dzieci to wiesz, ile trudu trzeba włożyć w ich wychowanie. Większość tego trudu to znój psychiczny, związany z tłumaczeniem jak wygląda świat, jakie jest życie, kto dobry a kto zły, jak robić, czego nie dotykać, itp., itd. 

Wychowanie to jednak nie tylko nauka o wartościach, ale także, po prostu – rozwijanie zainteresowań, szlifowanie talentów, kucie. 

O ile wartości możemy dzieciom przekazać, tak za naukę trzeba często też zapłacić. Utrzymanie dziecka to temat bardzo długi i można by o nim pisać grube tomy…

Dzieci potrzebują by je otoczyć opieką materialną: ubrać, nakarmić, zapewnić im niezbędne środki do tego, by mogły spokojnie żyć. Jeśli dziecko ma obydwoje rodziców, to ich obowiązkiem jest jego utrzymywanie oraz zaspokajanie owych, wskazanych wyżej potrzeb.

System radzi sobie, z różnym skutkiem, ze „sprawiedliwym” podziałem obowiązków rodziców względem dzieci. Tam gdzie może i chce – wspiera rodziców także państwo.

Skąd mój przewrotny wstęp o zdolnościach matematycznych, analitycznych i statystycznych rodziców? 

Znam to! 

Wiem, że pieniądze są ważne. Doceniam ich wartość. Widzę, jak potrafią pomóc ale także jak wielka jest ich moc w poróżnianiu ludzi czy zaagnianiu, już gorącej sytuacji.  

Jeśli chodzi o rodziców, którzy nie wychowują dzieci razem – obserwuję, iż często mają ogromną wiedzę o finansach drugiej strony – byłego partnera czy partnerki. 

Z maniakalną wręcz skrupulatnością liczą zarobione kwoty, podają źródła przychodu i podważają racjonalne wydatkowanie różnych sum. 

A gdy w grę wchodzi wspólne utrzymanie dziecka – alimenty i wspomniane 500 + – sprawa robi się bardzo poważna.

Jak bowiem rozliczyć owe kwoty, czy można świadczenie wychowawcze odliczyć od alimentów, gdy pobiera je drugi rodzic, czy można się nim podzielić i kto w ogóle ma do świadczenia prawo?

Trzy podobne historie…

Historia nr 1

Pani Karolina rozwiodła się kilka lat temu. Sąd powierzył jej opiekę nad córką, która z nią mieszka na co dzień. Ojciec dziecka płaci alimenty w kwocie 600 zł miesięcznie. Pani Karolina pobiera kwotę 500 zł świadczenia wychowawczego. Były mąż nalega, by połowa tej kwoty była odliczana od alimentów, bo jego zdaniem skoro dziecko ma dwoje rodziców, a 500+ jest na dziecko, to sprawiedliwie byłoby podzielić te kwotę po połowie. 

Historia nr 2

Pani Ewa również jest po rozwodzie – w tym roku po raz pierwszy złoży wniosek o 500+ Ona również na co dzień mieszka i opiekuje się córką. Ojciec dziewczynki płaci alimenty. Pani Ewa dowiaduje się, że on już złożył wniosek. Zastanawia się co teraz zrobić? Czy ojcu zostanie przyznane świadczenie? Przecież to ona zajmuje się dziewczynką.

Historia nr 3

Pani Iza wychowuje syna. Rozstała się z mężem w zgodzie. Miejsce zamieszkania chłopca ustalono przy matce. Sąd powierzył wykonywanie władzy rodzicielskiej obojgu rodzicom, akceptując plan zawarty w porozumieniu o sposobie wykonywania władzy rodzicielskiej. Rodzice dzielą się opieką nad dzieckiem w sposób w porównywalnym zakresie. Kto powinien złożyć wniosek o 500+? Który rodzic otrzyma świadczenie?

Jeśli chodzi o rodziców rozwiedzionych, to regułą jest, iż świadczenie to przysługuje tylko jednemu z nich – temu, któremu sąd powierzył opiekę nad dzieckiem i na co dzień z nim mieszka. 

Trzeba podkreślić, że świadczenie to nie ma nic wspólnego z alimentami na dziecko. To znaczy, że nie można odliczyć go od alimentów, nie ma również możliwości, by drugi rodzic, ten który nie wnioskował o świadczenie, decydował o tym na co konkretnie przeznaczona zostanie ta kwota. 

Wspomniana wyżej Pani Karolina nie musi się oglądać na skrupulatnego byłego partnera. Pieniądze przysługują jej, bo to z nią dziecko wspólnie zamieszkuje i na jej utrzymaniu pozostaje. Ona także decyduje na co przeznaczy ową kwotę – i nie musi tego ojcu dziecka sprawozdawać.

Podobnie jest w przypadku Pani Ewy. Mimo, iż mąż uprzedził ją – i pierwszy złożył wniosek, to jej właśnie przysługuje świadczenie z programu 500 plus. Powinna jak najszybciej złożyć stosowny wniosek. Obowiązkiem organu, do którego taki drugi już wniosek, w tej samej sprawie, wpłynie jest ustalenie, kto nad dzieckiem rzeczywiście opiekę sprawuje. Tej osobie powinno też zostać finalnie wypłacone świadczenie, a osoba nieuprawniona zobowiązana jest pobrane świadczenie zwrócić.

Trzecia historia wydaje się być najprostsza, praktyka jednak pokazuje, że wcale nie jest.

500 zł świadczenia wychowawczego może zostać podzielone na pół między matkę i ojca, jeśli ich dziecko znajduje się pod opieką naprzemienną, którą rodzice sprawuję w porównywalnych i powtarzających się okresach.

Warunkiem niezbędnym jest jednak w tym przypadku orzeczenie sądu, z którego wynika pozostawanie dziecka pod opieką naprzemienną obojga rodziców. Innymi słowy – czarno na białym takowe orzeczenie musi o tym stanowić. Gdy opieka jest przyznana jednemu z rodziców, a drugi na przykład ma ustalone tak częste kontakty z dzieckiem, że w praktyce rodzice takową opiekę równoważną sprawują, a jednak w orzeczeniu mowy o opiece naprzemiennej nie ma – świadczenie 500+ będzie przysługiwało temu, który zgodnie z orzeczeniem opiekuje się dzieckiem i z nim mieszka.

Nie będzie również możliwe podzielenie się tym świadczeniem między rodziców, który opiekę naprzemienna sprawują na podstawie porozumienia pozasądowego.

Jeśli z wnioskiem o 500+ wystąpi tylko Pani Iza, to pewnie bez problemu świadczenie na dziecko w pełnej wysokości dostanie. Co z wnioskiem jej byłego męża? Czy jeśli rodzice złożą dwa wnioski – organ uzna, że każde z nich może dostać po 250 zl?

To trudne pytanie. Do tej pory podobne sprawy miały swój finał przed sądami administracyjnymi. Linia orzecznicza sądów wcale nie jest w tych sprawach jednolita. Jeszcze w tamtym roku sądy wypominały organom, że te odmawiając rodzicom wypłaty świadczenia, w podobnej jak opisywana sytuacji, łamią prawo. 

Ostatni wyrok Naczelnego Sądu Administracyjnego nie pozostawia jednak złudzeń. Sąd wskazał, iż brak stosownego orzeczenia w zakresie opieki naprzemiennej stanowi przeszkodę w możliwości uznania, że tego rodzaju opieka jest sprawowana przez oboje rodziców.

Jak na to patrzy prawnik rodzinny? Cóż, prawo można interpretować na wiele sposobów. Ja bym zawalczyła ☺

***

Poczytaj też koniecznie o Przemocy ekonomicznej w rodzinie >>

Zdjęcie by Sharon McCutcheon

Przemoc ekonomiczna – jak postępować?

Jolanta Skrobowska30 września 2019Komentarze (0)

Swoją przygodę z blogowaniem rozpoczęłam kilka lat temu. Na blogu orozwodzie.com, który prowadzę do dziś, w pierwszym wpisie z 2014 r. opowiadałam o tym, czym jest przemoc ekonomiczna i jak wiele kobiet jej doświadcza. Jeśli chcesz przeczytać, zapraszam Cię pod ten adres >>

Minęło kilka lat, a problem zdaje się być jeszcze większy. Nie dotyka tylko Polek – dotyczy kobiet na całym świecie.

Jedna z moich czytelniczek napisała do mnie*:

Witam serdecznie,

Piszę ze łzami w oczach, bo nie mogę uwierzyć że nagle obudziłam się w sytuacji kiedy ja i moje życie nic nie znaczą. Przebywam z mężem za granicą – konkretnie w Arabii Saudyjskiej, gdzie nie mogę podjąć pracy. Po 2 latach pobytu dowiedziałam się od męża że to co on tu zarabia należy do niego i on będzie robił z tym co zechce. 

Ja nie mam żadnego wglądu do pieniędzy. Kupujemy razem wszystko co jest potrzebne do życia (przy czym zawsze rozsądnie i w miarę oszczędnie) ale ja jestem wiecznie na jego łasce.

Ciągle słyszę jak to on się mną opiekuje, jak to ja mu wszystko zawdzięczam, a przecież ja nie przyjechałam tu dla siebie, tylko dla niego. 

Mąż ma dzieci z poprzedniego małżeństwa, płaci alimenty i nie mam o to pretensji ale poza tym wydaje tysiące na inne rzeczy związane z dziećmi, konkretnie mówiąc zabawki i gadżety i nawet mnie o tym nie informuje. Jego dzieci posiadają konta w banku, bo ich

niezależność finansowa jest dla niego ważna, moja nie. Powiedział mi że to nie jest moja sprawa i mam się nie wtrącać. Nawet nie mogę zapytać o stan konta, bo mąż się denerwuje. 

Gra na giełdzie ale nie wiem jak mu idzie. Ma kilka kont a pieniądze przesyła z jednego na drugie. Ma karty kredytowe, ale nie wiem jak je spłaca. Jeżeli ja się o cokolwiek upomnę nazywa mniematerialistką.

Prawda jest taka, że to on był bezrobotny kiedy go poznałam. Zrezygnowałam ze swojej pracy po to żeby on tutaj robił karierę, ale wtedy jeszcze nie byliśmy małżeństwem. Za pół roku wracamy do Polski ale ja się czuję jak największy przegrany w całej sytuacji. Bo mam lata przerwy w pracy, żadnych oszczędności z tego okresu a na dodatek zszarpane nerwy ciągłymi kłotniami. 

Nie mam nic, ani kariery, ani dzieci. Mam dopiero 30 lat więc rozumiem, że teoretycznie mam czas na wszystko ale dlaczego miałabym spisywać ostatnie lata swojego życia na straty? 

Przecież to ja mu pomogłam i na to nie zasługuję. 

Poza tym mam wrażenie że ta cała sytuacja odbija się coraz mocniej na mojej psychice.

Czy ja przesadzam?  Przeczytałam Pani artykuł i …- czy jestem ofiarą przemocy ekonomicznej męża?

Czy rozumiesz już czym jest przemoc ekonomiczna? Jakie skutki za sobą niesie?

W idealnym świecie byłoby tak:

Para – kobieta i mężczyzna. Obydwoje zarabiają i zgodnie z własną wolą podejmują wspólnie lub nie, ale za wiedzą drugiej osoby decyzje ich dotyczące – i te małe, niepozorne, jak gdzie dziś zjeść kolację czy za ile zrobić zakupy, jak i te większe – czy wziąć kredyt, czy kontynuować naukę mimo, że kolejna wiosna puka do drzwi, a może czy w tym roku zaszaleć – i pojechać w upragnioną, ale tylko przez niego wyprawę w Himalaje 😀

Tak wiem – trochę pogalopowałam z tymi Himalajami 😉

Ale … Idealnie byłoby, gdyby na świecie ludzie rozumieli własną autonomię, szanowali swoją niezależność, a podejmując decyzje – uwzględniali zdanie partnera, nie mieli przed sobą większych tajemnic, potrafili współdziałać.

Wiesz już, że świat nie jest idealny. Niestety…

Ofiarami przemocy ekonomicznej mogą być zarówno mężczyźni jak i kobiety

Z  badania przeprowadzonego w  2010 roku wynika, że kobiety stanowią jednak aż 70% ofiar przemocy ekonomicznej. 

Większości osób przemoc ekonomiczna kojarzy się z ograniczaniem pieniędzy jednemu partnerowi przez drugiego. Czyli np. wtedy, gdy mąż nie daje żonie pieniędzy na utrzymanie domu, czy też wydziela jaj skromną „pensję”. 

Centrum Praw Kobiet do zakresu przemocy ekonomicznej wobec kobiet zalicza również:

  • zarządzanie przez męża dobrami żony bez jej zgody, 
  • zakazywanie lub utrudnianie podjęcia nauki, 
  • ograniczanie dostępu do środków finansowych będących formalnie w dyspozycji obojga partnerów,
  • zmuszanie do składania fałszywych zeznań podatkowych,
  • odmowę brania przez męża udziału w  zaspokojeniu podstawowych potrzeb rodziny (uchylanie się od pracy), 
  • wymuszanie dostępu do konta bankowego żony, 
  • odmawianie dostępu do informacji lub do udziału w podejmowaniu decyzji dotyczących sytuacji ekonomicznej rodziny. 

Zastanów się czy i Ty nie znasz kogoś kto doświadcza ekonomicznej przemocy?

Ja spotkałam na swojej drodze wiele takich kobiet. Często nie dociera do nich w ogóle, że w jakikolwiek sposób są ograniczane przez męża, czy partnera. 

Coś im doskwiera, ale jak czytelniczka, nie wierzą do końca, że to coś ZŁEGO.

Widziały, że tak było wcześniej w ich rodzinie, że to nic nadzwyczajnego, że tyko mąż zarabia, a żona „siedzi w domu”. Tak miała ich mama , wcześniaj babcia i jeszcze sąsiadka …

Jestem przekonana, że by przyjąć i powiedzieć sobie głośno „JESTEM OFIARĄ PRZEMOCY EKONOMICZNEJ!” – trzeba osiągnąć określony stan umysłu. Trzeba zrozumieć, że człowiek powinien być wolny, niezależny. 

Jeśli zrozumiesz, droga czytelniczko, że jesteś wolny, to zrozumiesz też, że to co Ci teraz doskwiera, to chęć ograniczenia tej wolności przez kogoś. 

Granicą Twojej wolności jest chęć wejścia Ci na głowę, brak szacunku do Twojej mądrości, głuchość i ślepota …

Co powinna zrobić ofiara przemocy ekonomicznej? 

Przeciwstawić się jej? To przecież proste.  

W nieidealnym świecie bardzo trudno jednak robić nawet proste (z pozoru rzeczy). 

Jeśli wierzysz, że wszystko można zmienić, zacznij od rozmowy z partnerem, może terapii.

Jeśli czujesz gotowość do zmian – zakończ trudną relację, toksyczny związek. Czasem wystarczy po prostu odejść, kiedy indziej przed odejściem trzeba zrobić „wielkie sprzątanie”.

Mojej czytelniczce dałam jeszcze kilka prawniczych rad. Może przydadzą się i Tobie.

Szanowna Pani,

Opisana przez Panią historia wskazuje, iż przedstawiony problem jest złożony. Jesteście Państwo małżeństwem stosunkowo młodym.

Zanim podejmie Pani jakiekolwiek drastyczne kroki, zalecałabym szczerą rozmowę z małżonkiem

W kwestiach prawnych, w pierwszej kolejności radziłabym rozważenie Pani sytuacji życiowej w kontekście Pani stosunku do męża. Jeśli uważa Pani, że więzi łączące Panią z małżonkiem uległy rozluźnieniu na tyle by podjąć drastyczne działania, to zawsze może Pani rozważać separację albo rozwód. To są jednak według mnie działania, które powinny być podejmowane w ostateczności. 

Proszę mieć na uwadze, że o ile nie posiadacie Państwo umowy o rozdzielności majątkowej, to co do zasady mają państwo równy udział w majątku wspólnym (art. 43 Kodeksu rodzinnego i opiekuńczego). Ma Pani takie samo prawo do korzystania z majątku wspólnego jak mąż. Art. 36 Kodeksu rodzinnego i opiekuńczego nakazuje małżonkom współdziałać w zarządzie majątkiem wspólnym, udzielać sobie informacji o jego stanie i zobowiązaniach obciążających majątek

Jeśli Pani zdaniem działania męża są niekorzystne zawsze może Pani wystąpić do sądu o ustanowienie tzw. przymusowej rozdzielności majątkowej.  Jeśli ma Pani zastrzeżenia co do sposobu zarządzania majątkiem przez męża Kodeks rodzinny i opiekuńczy daje Pani możliwość wyrażenia sprzeciwu. Ponadto w odniesieniu do czynności przekraczających zwykły zarząd majątkiem, musi Pani każdorazowo wyrażać na nie zgodę.

W czasie trwania wspólnego pożycia małżonkowie mają obowiązek przyczyniania się do zaspokajania potrzeb rodziny. Jeśli Pani mąż nie wywiązuje się z tego obowiązku, ma Pani możliwość wystąpienia do sądu z pozwem o zaspokajanie potrzeb rodziny, o alimenty lub o nakazywanie przekazywania całości lub części wynagrodzenia męża do swoich rąk (art. 28 Kodeksu rodzinnego i opiekuńczego).

Serdecznie pozdrawiam

Jolanta Skrobowska
radca prawny

* Drogi Czytelniku, przytoczony list jest fikcyjny, ale oparty na prawdziwych historiach. Nie ujawniam spraw mi powierzonych ani korespondencji kierowanej do mnie. 

Mam nadzieję, że obrana przeze mnie forma pomoże Ci lepiej zrozumieć opisywany problem. 

Zmienia się procedura cywilna. Celem nowelizacji z dnia 4 lipca 2019 r. jest usprawnienie postępowania sądowego, co ma doprowadzić do tego, by spawy w sądach nie ciągnęły się latami, sędziowie mieli mniej pracy, a strony mogły szybciej otrzymać rozstrzygnięcie i zakończyć spór.

Od 21 sierpnia br. zmieniają się też przepisy w zakresie kosztów sądowych. Nowe regulacji będą stosowane do wszystkich pism i wniosków podlegających opłacie, wnoszonych po dniu wejścia w życie ustawy. 

W zakresie spraw rodzinnych najważniejsze zmiany będą wyglądały następująco:

1) Wniosek o wszczęcie postępowania nieprocesowego a więc spraw o ograniczenie czy pozbawienie władzy rodzicielskiej, o uregulowanie kontaktów, o rozstrzygnięcie o istotnych sprawach rodziny podlegał będzie opłacie w wysokości 100 zł (do tej pory było to 40 zł).

2) W sprawach o prawa majątkowe, np. alimenty pobierana do tej pory opłata stosunkowa zastąpiona zostanie „widełkami” i odpowiadającymi im kwotami opłat stałych dla poszczególnych wartości przedmiotu sporu:

  • o 250 złotych – 30 złotych;
  • ponad 250 złotych do 500 złotych – 100 zł;
  • ponad 500 złotych do 1 000 złotych – 150 zł;
  • ponad 1 000 złotych do 2 000 złotych – 200 zł;
  • ponad 2 000 złotych do 4 000 złotych – 300 zł;
  • ponad 4 000 złotych do 6 000 złotych – 400 zł;
  • ponad 6 000 złotych do 8 000 złotych – 500 zł;
  • ponad 8 000 złotych do 10 000 złotych – 600 zł;
  • ponad 10 000 złotych do 12 500 złotych – 700 zł;
  • ponad 12 500 złotych do 15 000 złotych – 800 zł;
  • ponad 15 000 złotych do 18 000 złotych – 900 zł;
  • ponad 18 000 złotych do 20 000 złotych – 1 000 zł.

Opłatę stosunkową zachowano tylko w sprawach o wartości przedmiotu sporu przewyższającej 20.000 zł. Oznacza to, że od wysokości dochodzonej kwoty, jeśli będzie większa niż 20.000 zł, pobrana zostanie opłata w wysokości 5% tejże, nie więcej jednak niż 200.000 zł.

3) Jednocześnie wysokość opłaty w sprawie o zabezpieczenie roszczenia majątkowego została określona na ¼ części opłaty należnej od pozwu o to roszczenie.

4) Rozszerzenie powództwa lub jego zmiana w trakcie postępowania powodująca wzrost wartości przedmiotu sporu podlega opłacie w wysokości różnicy między opłatą należną od powództwa rozszerzonego lub zmienionego a opłatą wniesioną (sprzed rozszerzenia lub zmiany). Wysokość tej opłaty jest nie niższa niż 30 zł.

5) W przypadku cofnięcia pozwu lub wniosku (w tym np. pozwu o rozwód lub separację czy wniosku o separację) opłata wniesiona zostanie zwrócona stronie, jednak pomniejszona zostanie o kwotę 30 zł, którą sąd zatrzyma. 

6) Całkowitą nowością jest opłata od sporządzenia uzasadnienia wyroku – jej wysokość to 100 zł. 

7) Apelacja, zażalenie i wniosek o zabezpieczenie dowodu wiąże się z nową opłatą stałą w kwocie 100 zł.

Na stronie Sądu Okręgowego w Warszawie znajduje się przydatna tabela dotycząca wybranych opłat z zakresu prawa cywilnego i prawa rodzinnego. Jeśli potrzebujesz szybkiej pomocy w ustaleniu opłaty, która dotyczy Twojej sprawy możesz poszukać jej na tej właśnie stronie. Adres poniżej:

http://bip.warszawa.so.gov.pl/artykul/223/70/tabele-oplat

***

Poczytaj koniecznie:

 

W końcu przyszły wakacje. 

Mam urlop!  

Wypoczywam, spaceruję, robię to, co lubię. 

Słoneczna pogoda wprowadza mnie w zachwyt nad każdym dniem. Nawet głośniejszym niż zwykle dzieciakom niejedno uchodzi płazem …

Świat z perspektywy leżaka i towarzyszącej mi książki jest zupełnie inny niż ten zostawiony na chwilę w Warszawie. Staram się nie myśleć o pracy, ale tak się nie da. Myślę więc o niej inaczej niż zawsze – włączyłam slow motion (to taki tryb w moim telefonie, który pozwala na spowolnienie czasu, dzięki temu jesteśmy w stanie lepiej przyjrzeć cię obserwowanej rzeczywistości).

Analizuję plany na kolejny rok – najpierw ten szkolny, który początek ma za chwilę, ale i na ten bardziej odległy – kalendarzowy. A planów mam całą głowę. Przede wszystkim rozbudowa strony internetowej, nowy blog i projektowane od dłuższego czasu zmiany zawodowe. Cieszę się! Czuję podekscytowanie – prawie takie jak wtedy, kiedy pierwszy raz leciałam samolotem!

Zmiany, zmiany! Idą zmiany!

Ale, zacznijmy od początku – od krótkiej historii o „złym” chłopcu

Jaś – bystry 12 latek – był bardzo mądrym chłopcem, który lubił chadzać własnymi drogami. Nie dogadywał się ze znajomymi, w zasadzie nie miał kolegów. Sprawiał trudności wychowawcze. Nauczyciele w kolejnych klasach stwierdzali, że to łobuz. A rodzice załamywali ręce nad ukochanym jedynakiem.

Dziwne ich zdaniem zachowania syna nie wynikały z jego złego charakteru, tylko z jakiejś wewnętrznej niemocy, słabości, w zasadzie czegoś czego Oni sami – jako rodzice chłopca nie mogli nazwać.

Postanowili, że będą szukać wsparcia. Szkoła jednak sprawę bagatelizowała, Jaś został już tam zakwalifikowany do grupy łobuzerskiej. Rejonowa poradnia psychologiczno-pedagogiczna nie miała miejsc, bo limit na rok został wyczerpany. Nawet psycholog na wizycie prywatnej stwierdził, że nic złego się z chłopcem (z punktu widzenia psychologii) nie dzieje. I następny też – bo rodzice nie poddawali się i odbyli podróż po gabinetach psychologicznych. Aż kolejny specjalista pochylił się nad ich synem i stwierdził, że to nie jest łobuz, tylko dziecko, które potrzebuje wsparcia.

Pokierował w odpowiednie miejsce, gdzie Jankiem się zajęto. Janek miał zespół Aspergera – trudne do zdiagnozowania zaburzenie rozwojowe, ze spektrum autyzmu, które może się objawiać upośledzonymi kontaktami społecznym. Kłopoty Janka wzięły się stąd, że nie trafił na praktyka, który pochyliłby się nad nim, rozpoznał jego sytuację i podał rękę. Potrzeba było mądrych rodziców i odpowiedniej osoby, która ich wsparła – specjalisty, który po prostu znał się na rzeczy.

Co to znaczy „znać się na czymś”?

Pewnie wiesz – na pewno masz swoją mocną stronę. Znasz się może – jak mój syn – na grach komputerowych, wiesz, co jest teraz na topie, rozumiesz na czym polega ten wirtualny świat. A może jesteś najlepszy w fotografowaniu – widzisz w kadrze to, czego inni nie dostrzegają – i za pomocą aparatu potrafisz to pokazać innym. A może porywasz ludzi grą na ukochanym instrumencie. Może jesteś świetnym ojcem – i to jest twoja super moc…

Każdy ma jakiś talent i każdy ma swoją „życiową” specjalizację.  

Ja jestem specjalistką od rodziny

I wcale nie dlatego, że przeszłam jakieś specjalne kursy w tym zakresie. Po prostu tak wyszło – specjalizacja w tej dziedzinie przyszła do mnie sama.

Zawodowo – jakby intuicyjnie kilka lat temu postanowiłam, że będę zajmowała się prawem rodzinnymi – rozwodami, alimentami, opieką, małżeństwami – czyli z grubsza wszystkim tym, co zawarte zostało w kodeksie rodzinnym i opiekuńczym. To ciekawa dziedzina, która dotyczy spraw „WIELKIEJ WAGI” – angażujących emocjonalnie, do których trzeba mieć szczególne podejście, wiele wyrozumiałości i cierpliwości. 

W międzyczasie rozwijała się też moja własna rodzina. Doświadczenie bycia jej częścią uświadomiło mi jak ważne jest profesjonalne wspieranie rodzin. Zyskałam też świadomość czego współczesna rodzina, taka jak moja, potrzebuje.

W świetle tego narodziła się idea „prawnika rodzinnego”

– czyli takiego, który jest specjalistą od rodziny- na niej właśnie koncentrując swoje zainteresowania.

Już dawno wyszłam poza schemat, gdzie „prawnik rodzinny = prawnik od rozwodów”. Otworzyłam się na sprawy bliskie rodzinie, sprawy emocjonujące, ważne jak żadne inne. 

Sprawa rodzinna to sprawa mamy, której NFZ odmówił dofinansowania do sprzętu dla jej niepełnosprawnej córeczki czy taty, któremu ZUS kwestionuje prawo do zasiłku, to też sprawa odwołania od decyzji administracyjnej w sprawie prawa do świadczeń rodzinnych. I takimi sprawami się zajmuję!

Zaczynam więc „oficjalnie” już działać jako prawnik rodzinny, wspierający rodziny po swojemu, według własnego scenariusza- jako praktyk i entuzjasta tego obszaru ☺

Wymarzyłam sobie, że moja kancelaria będzie miejscem, w której rodzina i jej sprawy będą profesjonalną specjalizacją, do której sama bym się zwróciła szukając wsparcia. 

I takie miejsce tworzę.

Idą dobre zmiany!