Niejedno wiadro pomyj wylało się na mnie od piątku za sprawą poprzedniego wpisu. Wylały się żal i złość, że oto przez moje słowa zbankrutują polskie prywatne placówki: żłobki, przedszkola i szkoły.
-
Jak Pani może takie rzeczy wypisywać?.
-
Przez takie artykuły potem społeczeństwo wymaga, bo „mu się należy.
-
Może sprostowałaby Pani swój artykuł, zanim wprowadzi Pani w błąd wiele osób i przyczyni się do pogrążania lokalnych przedsiębiorców.
Ode mnie
Drogi Czytelniku, nie jest moją intencją, pogrążanie kogokolwiek.
Nie mam zamiaru wskazywać na wyższość swojej interpretacji nad innymi, jeśli takimi dysponujesz. Wybierzesz zapewne najracjonalniejszą dla Ciebie wykładnię i będziesz jej bronił.
Wyjaśnię Ci jednak, dlaczego ze swojego artykułu się nie wycofam.
Zacznijmy od początku
Placówki zawierały umowy z rodzicami. Umowy te w większości nie były indywidualnie uzgadniane.
Co to oznacza?
Ano to, że rodzic podpisywał umowę i nie debatował nad tym czy mu się podoba zapis taki czy inny.
Jeśli mu się nie podobał, to oczywiście mógł zgłosić, że nie przyjmuje do wiadomości tego, że chociażby za czas nieobecności dziecka w placówce spowodowany nie jego działaniami, ale na przykład planowym działaniem owej placówki (choćby w wakacje) on będzie płacił.
Jak mu się to nie podobało, to szybciej prowadziło do zmiany placówki niż do zmiany postanowień owej umowy.
To nie były negocjacje
W związku z tym w umowach z placówkami prywatnymi roi się od przeróżnych zapisów (niedozwolonych postanowień umownych).
Te postanowienia są jednoznacznie korzystne dla placówek, nie dla rodziców.
Jak grom z jasnego nieba…
No a jak się do tego ma koronawirus?
Otóż on sprawił, że mamy właśnie globalną pauzę z każdej strony.
W odniesieniu do rodziców – bardzo chcą posłać swoje dzieci do żłobka, przedszkola czy szkoły, ale… nie mogą – bo te nie działają. Nie jest winą rodziców, że ich dziecko nie zgłosiło się do placówki.
A owe placówki?
Nie działają jak powinny, bo nie mogą. Dostały odgórny zakaz działania. Nie jest ich winą, że nie prowadzą zajęć, nie opiekują się dziećmi, nie są otwarte.
Jak to wygląda z innej strony?
Jeden z moich czytelników przedstawił mi pewien kazus, który ułatwi zrozumienie sytuacji.
W Polsce normalnie działa wiele restauracji.
Decyzją odgórną (tych samych zresztą władz, które pozamykały nasze placówki) owe restauracje działać od niedzieli normalnie nie mogą.
Pracownicy lokalu mogą wprawdzie do pracy przyjść: kucharze – gotować, kelnerzy – obsługiwać gości, ale tych… brak.
Dlaczego?
Bo restauracja ma drzwi zamknięte. I choć pracownicy przyszli, a klienci też się jacyś trafili, szarpali za klamkę, pukali do drzwi, to jednak… te pozostały zamknięte.
Jest nakaz zawieszenia działalności, z którym nikt nie dyskutuje.
Czy restauracja była w gotowości do wydania obiadów?
Nie była. A dlaczego, skoro cały personel stawił się do pracy? Bo miała zakaz odgórny.
Czy klient był gotów zjeść obiad? Był! Ale go nie dostał, bo… owa restauracja nie była w stanie (mimo najlepszych chęci) obiadu wydać.
Czy zatem klient, nawet taki, który w owej restauracji wykupił abonament i przychodził tam codziennie na „lanczyk”, powinien zapłacić za niezjedzony posiłek?
Pomimo abonamentu będzie przecież musiał swojego schabowego kupić i przyrządzić sobie w domu.
No ale może jednak dla utrzymania restauracji powinien jednak zapłacić, mimo iż klamkę uścisnął i drzwi przywitał?
Jak się ma powyższe do placówek?
Placówki są dokładnie w takiej samej sytuacji. Nie są w gotowości do świadczenia usług. Nie mają gotowości do zajęcia się dziećmi. Nie są w niej, bo od dzisiaj zawieszono w tych placówkach zajęcia. Żłobki, przedszkola i szkoły pozamykano dla dzieci.
Co chcą jednak placówki zrobić? Chcą obciążyć kosztami funkcjonowania rodziców, którzy są bogu ducha winni całej tej sytuacji.
Mam jednoznaczny przekaz ze strony właścicieli placówek – RODZICE POWINNI POKRYĆ KOSZTY NASZEGO FUNKCJONOWANIA W OKRESIE ZAWIESZENIA ZAJĘĆ.
Dlaczego? Bo takie mamy umowy.
No i tu wracamy do początku – do tego, jak te umowy zostały skonstruowane i w jaki sposób, Ty – przedsiębiorco (właścicielu placówki) podchodziłeś wcześniej do rodziców (swoich klientów, konsumentów).
Tak było…
Placówki nadużywały i nadużywają swojej pozycji, nie pytając rodziców co oni na to. Nikt rodzicom nie współczuł, nie słuchał, gdy wszystko dobrze się działo.
Ci zaś płacili, bo nie mieli wyjścia.
Wtedy wszystko było ok?
Co robicie teraz?
Nic się w tym wykorzystywaniu słabszej pozycji rodziców nie zmieniło.
Właściciele żłobków, przedszkoli i szkół prywatnych nawet nie pomyślą o tym, by nieco spuścić z tonu.
Uprzejmie prosić rodziców o zrozumienie ich trudnego położenia.
Zamiast tego dostaję na przykład taki komentarz:
Nie zgadzam się z tym, że rodzic nie musi zapłacić czesnego. Jeżeli nie zapłaci to jego dziecko nie jest w takim razie uczniem placówki, tym samym nie przysługuje mu zasiłek opiekuńczy.
Żadna placówka jeżeli rodzic nie zapłaci, nie będzie kontynuowała współpracy tylko rozwiąże umowę natychmiast. Tym samym rodzicowi nie należy się zasiłek opiekuńczy bo dziecko nie będzie już uczniem danej placówki?.
I ów komentarz najlepiej chyba pokazuje, kim jest w tym układzie rodzic. Rodzic jest petentem, którego placówka „kopnie” jeśli odważy się powiedzieć: „Znam swoje prawo!”.
Czy nie lepiej byłoby dojść do porozumienia?
Większość rodziców nie będzie chciała walczyć. Tacy już jesteśmy – cenimy dobre relacje. Zresztą, groźba rozwiązania umowy będzie na tyle realna, że rodzice zgodzą się zadośćuczynić żądaniom.
Będzie to sprzeczne z prawem, ale… czy wszyscy będą mieli odwagę, czas i samozaparcie, by toczyć batalię?
Gdyby wszystkie strony tej sytuacji podeszły do siebie z szacunkiem, można byłoby się spotkać – w dobrej atmosferze gdzieś w połowie.
Bo tutaj jest dobre rozwiązanie dla wszystkich. Nie idealne, ale zadawalające – pozwalające wyjść z twarzą każdemu.
Jeśli żądający czesnego zrozumieją, że im się ono w sposób oczywisty nie należy – to może łatwiej będzie przekonać rodziców, że dla Waszego wspólnego funkcjonowania dobrze byłoby pochylić się nad sytuacją, porozmawiać nad rozwiązaniem, pokazać wasze dobre chęci, no i konsekwencje, które dla wszystkich będzie niósł stan, który nas niespodziewanie dziś zastał.
A rodzice? Nie chcą Wam, Drodzy Dyrektorzy, krzywdy zrobić. Rozumieją Waszą sytuację. Pytają jak Was wspomóc, ale… nie chcą być wykorzystywani.
Czy nie lepiej byłoby rozmawiać o tej trudnej sytuacji w dobrej atmosferze?
Sąd to ostateczność – zawsze! Tutaj także. Pomyślcie Wszyscy o dzieciach i o tym, że trudno jest nam dziś – WSZYSTKIM!
EDIT:
17. marca 2020 r.
Kolejny telefon od rodzica, który dostał, jak poprzedni dzwoniący, jednoznaczny przekaz od placówki – „Proszę o pokrycie całości kwoty za te dwa tygodnie”.
Pan już nie rozważa dogadania się z przedszkolem, bo to powiedziało, że jest umowa i rozmawiać nikt o zmniejszeniu czesnego nie zamierza. Sytuacja jest trudna.
Mój rozmówca mówi, że nie udźwignie tego więcej niż dwa tygodnie. Chce wypowiedzieć umowę…
***
W komentarzu do niniejszego wpisu pada zarzut mojego finansowego zainteresowania w sprawie. To trochę nie fair, myślę sobie.
Nie obsługuję żadnej placówki.
Nie mam żadnego interesu w tym, że tak a nie inaczej interpretuję prawo.
Nie mam też zamiaru na swoich wypowiedziach „zarobkować”, co jest podnoszone jako jeden z argumentów podważających moją opinię.
Wczoraj Pani Ewa zarzuciła mi, że piszę bloga dla korzyści finansowych. Jakich? – zastanawiam się.
Drogi Czytelniku! Słowo wyjaśnienia.
Robię to co robię, bo uważam, że to słuszne. Robię to co robię, bo nie jest wstydem wyrażać własne zdanie i poglądy – i dzielić się nimi.
Jeśli masz ze mną problem, to zignoruj po prostu to co napisałam i idź gdzie indziej.
Sprawdź jednak najpierw autorów opinii przeciwnych. Czym się zajmują i kogo obsługują 😉
I najważniejsze – autorytetów mamy wiele. Ja nie muszę być Twoim autorytetem 😉
***
O tym jakie możliwości ma rodzic, gdy dostanie fakturę albo wezwanie do zapłaty za czesne piszę tutaj.
Być może zechcesz też zobaczyć mój wywiad ze specjalistką prawa oświatowego – znajdziesz go tutaj.
Jolanta Skrobowska
radca prawny
***
Rozwód to nie wstyd!
Są takie chwile, które zapamiętujemy na zawsze i takie zdania, które raz wypowiedziane zostają w naszej pamięci na całe życie.
Ania – koleżanka „od wieczornego biegania”, wyznała mi kiedyś niespodziewanie… „Nie wiem czy po tym jak ci TO powiem, będziesz chciała się ze mną przyjaźnić…” [Czytaj dalej…]
{ 36 komentarze… przeczytaj je poniżej albo dodaj swój }
Pani Mecenas, zupełnie się z Panią nie zgadzam i mam wrażenie, że jest Pani oderwana od rzeczywistości prawnej niestety. Stawia Pani wszystko czarne albo białe dając sygnał, że w razie sporu rodzic wygra. A to tak nie wygląda. Dlaczego? ponieważ placówki nie tylko są w gotowości ale także poniosły koszty konieczne niezbędne do realizacji usługi. Rozumiem, że szuka Pani klientów na przyszłe spory.. ale nie tą drogą. nie tą drogą.
Pani Ewo, dziękuję za komentarz. Nie mam z tej sytuacji żadnych profitów i mieć nie zamierzam. Szanuję Pani zdanie i udostępniam komentarz, wskazując jednak, że chociaż ma Pani prawo do oceny, to jednak obiektywnej racji Pani nie ma. Czy jest Pani wlaścicielką placówki?
Czyli rozumiem, że będąc rodzicem samotnie wychowującym dwoje dzieci oraz lekarzem (z poczucia odpowiedzialności i obowiązku nie chcącym uciekać z pracy) mam płacić za żłobek, przedszkole oraz dodatkowo opiekunkę?
Szanowna Pani Ewo,
Płatność za gotowość do świadczenia usługi należy tylko jeśli jest taki konkretny zapis w umowach. W innych przypadkach ów koszty stanowią integralna cześć świadczonej usługi. Usługi, której placówki świadczyć nie mogą. Zaparty rodzic śmiało może iść do: UOKiK lub do sądu i powołać się nie tylko na zapisy umowy. Jest szereg innych przepisów, które regulują usługi.
Ja z swojej strony apeluje do Państwa o wyrozumiałość – przedsiębiorca to nie sęp a klient to nie śmieć. W takich sytuacjach trzeba znaleźć środek i spuścić z tonu. Poza umowami i pieniędzmi jest tez opinia, która raz zszargana ciężko odbudować w krótkim czasie.
Dzień dobry. Właściciele przedszkoli czy żłobków często mają jeszcze mentalność PRLowską. Trudno im zrozumieć, że jak nie świadczysz usługi, nie tworzysz wartości z dowolnego powodu: choroby, epidemii, czy załamania koniunktury to nie należy Ci się nawet złotówka. Czy to z budżetu państwa czy z kieszeni prywatnej. Z drugiej strony wiem jak trudno dziś prowadzić swoją własną działalność, ale nie ma żadnego argumentu abym to ja pokrywał koszta spowodowane siłą wyższą. Dwie osoby z mojej najbliższej rodziny prowadzą usługi. Jedna musiała zamknąć gabinet i nie wytacza takich argumentów, może dlatego, że urodziła się po roku 90’…
Dziękuję za te artykuły są bardzo pomocne. Mam pytanie, czy dostając info od przedszkola, z którego wynika, że przedszkole jest zamknięte a i tak mamy płacić, powinniśmy jako rodziece od razu reagować informując, że sią na to nie zgadzamy, czy dopiero jak dostaniemy kolejny rachunek wysłać do przedszkola reklamacje. Co dalej jeśli przedszkole nadal będzie podtrzymywało „swoją rację”?
Reagować najlepiej od razu. Jeśli placówka będzie skłonna do negocjacji – to jest najlepsze wyjście. A jeśli nie – to w zasadzie pozostaje droga sądowa, a doraźnie wypowiedzenie 🙁
W umowie z moim przedszkolem zapisu dotyczącego epidemii nie ma. Jest tylko punkt mówiący o tym, że „opłata jest jednakową w każdym miesiącu działalności, niezależnie od przerwy świątecznej, dni ustawowo wolnych od pracy oraz „długich weekendów”. Placówka zastrzega sobie możliwość jej zmiany.”
Zadzwoniłam do przedszkola z pytaniem o sytuację zwrotów/zwolnień z opłat że względu na kwarantanne. Dowiedziałam sie, że czesne zostaje bez zmian ze względu na duże koszty stałe i że działalność przedszkola (mój syn jest w grupie żłobkowej -ma 2,5roku) przeniesiona jest na grupę na fb gdzie 3 razy dziennie są jakieś zajęcia dla dzieci.
Właścicielka przedszkola powiedziała, ze są jakies przepisy pozwalające jej na utrzymanie opłat, bo świadczy usługi na grupie na fb.
Powiedziała, ze mogę wypowiedzieć umowę (jest 2 miesiące wypowiedzenia).
Czy faktycznie przedszkole może mi odmówic w takiej sytuacji? Ja rozumiem, ze nie bardzo mogą sobie na to pozwolić, ale ja ze względu na sytuację także straciłam możliwość pracy i nie przysługuje mi zasiłek opiekuńczy.
Brytyjska szkoła prywatna w Warszawie. klasa zero. Szkoła wysyła materiały codziennie rano. Np. Kserówki z języka hiszpańskiego, z którym ja nigdy nie miałam nic wspólnego. Nie ma szans na przerobienie tego. Wysyłane linki do filmików YouTube. Rodzice dalej pracują. Zdalnie bądź jeszcze w firmach. Nikt nie ma czasu siedzieć z dziećmi i przerabiać takiego materiału. Nie jesteśmy też nauczycielami, nie posiadamy takich umiejętności w przekazywaniu wiedzy. Rodzice pracujący dalej muszą korzystać z niani – dodatkowy koszt. Szkoła milczy. Rozwiązanie ?
Witam. Mnie zastanawia inna kwestia – przedszkole prywatne. Jako takie zamknięte jednak drogą elektroniczną przesyła się rodzicom nagrywane przez opiekunów /grupa najmłodsza 3latki/ co dwa trzy dni filmiki gdzie opiekun tańczy śpiewa czyta wierszyki, dodatkowo jest informacja że w określonych godzinach opiekunowie są dostępni do kontaktu dla rodziców na Skype. Nadal jednak nie jest to jako taka opieka.. I teraz – czy w takiej sytuacji można w ogóle myśleć o obniżaniu czesnego ? Dyrektor uznał że nauczyciele są w ciągłej gotowości do pracy i nie widzi podstaw do jakichkolwiek zmian. A przecież nie wiadomo ile to wszystko potrwa..
Dzień dobry,
Jeśli chodzi o przedszkola to sytuacja jest dla mnie w stu procentach zrozumiała gdyż rodzicom głównie zależy na funkcji opiekuńczej przedszkola ( mam w domu dwójkę przedszkolaków). Pytanie jednak o szkołę średnią: minister zalecił przejście na tryb online ( w całym kraju), nauczyciele są w gotowości, wiem że materiały są przesyłane, są zakładane grupy, nauczyciele normalnie sprawdzają prace uczniów i poświęcają temu swój czas ( często mając w domu jak sądzę swoje dzieci z zamkniętych przedszkoli) co w takiej sytuacji? Wiemy, że nauczycielom należą się pensje 100% jednocześnie rodzice nie chcą ponosić pełnych opłat ( wielu z nas w zaistniałej sytuacji ma kłopoty finansowe) co w takiej sytuacji skoro szkoła świadczy funkcję edukacyjną?
Dzień dobry,
Pani Jolanto, czytam i słucham wszystkich Pani wypowiedzi i bardzo za nie dziękuję.
Chciałam się dogadać z przedszkolem, jednak postawa dyrekcji to nie bo nie. Moje dziecko i tak kończy przygodę z tym przedszkolem w tym roku, mam wiele zastrzeżeń do sposobu jego prowadzenia. Dlatego też, zastanawiam się na ile możemy jako rodzice iść va banque.
Czy można po prostu nie zapłacić i niech nas podają do sądu? Zakładam, że cały kwiecień będziemy wszyscy w dalszym ciągu w domu.
Czy lepiej zapłacić, ew. wypowiedzieć umowę? Zakładam, że oficjalne pismo do przedszkola nie przyniesie rezultatu.
Dziękuję!
Koszty powinny być obniżone chociażby o (nie)zużycie prądu i wody. Opiekunkom też jak sądzę płacone jest 60% postojowego więc właściciel placówki nie ponosi pełnych kosztów. Płacić czesne należy, bo nie chcemy żeby firma upadła, po powrocie do normalności my też wrócimy do pracy a nasze dziecko musi iść do żłobka. Jeśli ten upadnie to kto zaopiekuje się moim dzieckiem? W pewnym sensie musimy się wspierać nawzajem, solidarnie. Właściciel obniża koszty (chociażby o te 80% bo przecież ja też dostaje mniejsza wypłatę), a ja bez marudzenia płacę bo wiem że jeśli wszyscy rodzice odmówią lub zerwą umowy to moje dziecko nie będzie miało opieki lub będę fundować mu stres związany ze zmianą na nowy żłobek.
Pracownicy dostają 100% wynagrodzenia niestety. Jestem księgową. Ale nasze przedszkole.obnizylo o 10 % .
Placówki oświatowe nie są w tej samej sytuacje co bary i restauracje. Nasi nauczyciele codziennie pracują zdalnie na rzecz dzieci, dwoją się i troją aby podtrzymać cały proces. Nasi terapeuci opracowują wytyczne dla rodziców aby mogli pracować ze swoimi dziećmi w domu. Placówka pracuje non stop tylko bez fizycznej obecności dzieci w przedszkolu. Przedszkole to chyba coś więcej niż przechowalnia dzieci w centrum handlowym. Jeśli rodzice zaprzestaną płacić czesne to urząd miasta podczas kontroli za rok czy dwa zakwestionuje zasadność pobranej dotacji i skończy się to zwrotem z odsetkami. Przedszkola i ich pracownicy już teraz ponoszą koszta obecnej sytuacji.
No rzeczywisci me w przedszkolach i zlobkach dwoja sie i troja zeby zapewnic dzieciom opiekę kiedy te dokazuja w doni. Ktos tu chyba ma bujna wyobraznie
Moje dwie sąsiadki są nauczycielami, i niby też prowadzą lekcje zdalnie. Cały czas spędzają czas na pracy w ogrodzie i spotkaniu się z koleżankami. Same twierdza że to im się podoba że nie muszą pracować. Tak to są ich słowa.
Umowa że zlobkiem jest umowa o świadczenie usług, dla której stosuje się przepisy o umowie zleceniu. Ta z kolei jest z definicji umowa starannego działania…i podlega opłacie. Pani nie zdaje sobie sprawy jak wygląda prowadzenie prywatnej placówki opieki dziennej. Zupełnie jak ksiądz nie ma pojęcia o wychowaniu a głosi kazania. AMEN.
Szanowny Panie, oczywiście jest to umowa starannego działania. Osobiście zdaję sobie sprawę z tego, jak wygląda prowadzenie prywatnej placówki opieki dziennej, gdyż mam takie w obsłudze. Swoim klientom poradziłam wystąpienie z propozycją do rodziców – po to, aby zabezpieczyć obie strony. Rodzice również są w trudnej sytuacji i faktem jest, że nie mogą obecnie liczyć na pomoc placówek opieki dziennej. Sami nie wiedzą, czy otrzymają wynagrodzenie, czy będą mieć środki na pokrycie swoich zobowiązań. Owszem, wpisy Pani Mecenas, które popieram w całości pojawiły się w trudnym dla nas wszystkich czasie. Jednakże takie są przepisy prawa.
W wypowiedzi Pani Mecenas zabrakło istoty, którą jest wspólny konsensus – rodzic – właściciel żłobka i vice versa. Niestety w tej formie absolutnie nie zgadzam się z tym materiałem. Nakłanianie kogoś do rezygnacji to jednostronne i szkodliwe działanie w tym przypadku prywatnego przedsiębiorcy. Założę się, że o opinię zgłosił się rodzic. A gdyby tak zgłosił się przedsiębiorca – odwrócono by kota ogonem. Coż…takie czasy. Posiadam sztab prawników i żaden nie zgadza się z proponowaną tu opinią. Przykro mi.
Po opinię Panie Dawidzie nikt się do mnie nie zgłaszał. Mają Państwo w tym całej antynarracji kierowanej w moim kierunku nawyk sugerowania mi jakiegoś sponsoringu klienckiego. Zapewniam, że nie jestem opłacana za pisanie na blogu. W nawiązaniu do sztabu Pańskich prawników o odmiennych poglądach niż moje -co Pan tu w ogóle robi?
A sytuacja odmienna. Jeżeli żłobek żąda opłaty, za poniesione koszty, mimo nie wykonanej usługi która jest przedmiotem umowy i za która należy się wynagrodzenie, i właściciel idzie w zaparte bez możliwości negocjacji. Będę mógł obciążyć wówczas placówkę swoimi dodatkowymi kosztami? Tj. Opiekunka, na czas nie wykonywania usługi?
Jako że niektórzy właściciele nie zrozumieją, że to nie był kaprys rodziców aby wywołać epidemie, i nie płacić czesnego. To może równie absurdalnie, powinienem im zarzucić stratę i pokrycie kosztów wynikajacych z konieczności korzystania z urlopu opiekuńczego? I utracone z tego tytułu dochody?
Nie staje po żadnej ze stron. Moje dzieci na szczęście nie chodzą do prywatnych placówek, więc też problem ten mnie w żaden sposób nie dotyczy.
Jedna moja rada. Proszę się nie przejmować rozemocjonowanymi ludźmi i robić swoje, czyli dalej pisać bloga. Moim zdaniem (jako prawnika) – kawał dobrej roboty.
Dzień dobry Pani Jolanto,
Niezwazająć na dość wysoki moralny aspekt tematu, moim zdaniem jest to, że prywatny żłobek – to jest rodzaj biznesu: z biznes planem, inwestycjami, finansowaniem itp. w tym, z zagrożeniami rożnego rodzaju.
I jeśli ktoś reaguję negatywnie – to ok, tak może być. Tylko proszę sobie pomyśleć – jak długo jesteście w stanie ciągnąc kogoś biznes? Co jak to będzie trwało do lipca? A jeśli do sierpnia? Październik? Grudzień? 2021? Absurd?! Oczywiście, absurd! – mówili chińczyki w styczniu 🙂
U mnie jest tak:
I. przedmiotem umowy jest usługa opieki nad dzieckiem w placówce za konkretnym adresem.
II. sposób świadczenia usługi: opieka pod adresem + pomoc dydaktyczna i zabawki + sala do zabaw i miejsce do spania + ubezpieczenie zdrowia dziecka od wypadków + wyżywienie.
III. Zajęcia dodatkowe.
IV. Zobowiązania opiekuna: oddawaj/odbieraj dziecko, terminowo opłacaj itp.
V. Opłaty. … Opłata za czesne zawiera pobyt w god. A-Z.
VI. Nieobecność dziecka.
VII. Trwanie umowy i wypowiedzenie.
a. miesięczne wypowiedzenie;
b. natychmiastowe gdy: i. rodzice nie płacą… ii. rodzice utrudniają żłobkowi… iii. zachowanie dziecka…
c. rozwiązanie natychmiastowe jeśli żłobek umyślnie nie wykonuję swych obowiązków;
VIII. Końcowe – … wszystko co nie w umowie – przepisy KC.
Po analizie Umowy, widzę całkowity brak sytuacji w której żłobek nie wykonuję swoich zobowiązań.
Dziecko jest codzienne obecnie, ale drzwi sali żłobku – zamknięci są.
Z otrzymanych wiadomości od żłobku: będzie 30% rabatu w kwietniu.
Na marginesie widzę, że za 2-3 miesięcy żłobek już nie otworzy swych drzwi u tego właściciela biznesu – nawet rabat nie uratuje przed bankructwem. A zmiana właściciela biznesu – to zmiana wszystkiego w gorszą stronę.
Proszę o poradę prawną: na który pkt. KC lepiej powoływać się w tej sprawie w celu natychmiastowym wypowiedzeniu Umowy w związku z całkowitym brakiem określonej w Umowie usługi?
Co można znaleźć w uzasadnieniach WSA w identycznych sprawach?
Z góry dziękuję za pomoc!
Ps. Nie wszystkie żłobki są jednakowe, nie wszystkie prawniki żłobków są jednakowe. Nie wszystkie sytuacji w rodzinach są jednakowe. Zostajemy ludźmi, pracownikami, kierownikami, sąsiadami. Musimy myśleć trochę dalej, niż następny miesiąc.
Bardzo dobry artykuł. Przykro czytać, że przedsiębiorcy, którymi są prywatne żłobki i przedszkola nie znają prawa konsumentów. Może nasz rzecznik przedsiębiorców za mało informuje o istnieniu katalogu klauzul abuzywnych? Może rzecznik konsumentów również? W dobie obecnej pandemii powinni byli o tym przypomnieć. Drodzy przedsiębiorcy, klauzule abuzywne istnieją w całej unii europejskiej, weszły do porządku prawnego w wyniku implementacji dyrektywy europejskiej 93/13 z 5 kwietnia 1993. Pani Mecenas, życzę dużo cierpliwości w tej nierównej walce, jaka Pani (słusznie) wytoczyła przeciwko pokładom ignorancji! Pozdrawiam.
Razem z mężem prowadzimy osobne firmy. Każdy ma swoje opłaty, a w obecnej sytuacji rosnące straty szczególnie u jednego z nas gdzie przychody od 14 marca są zerowe… Nasze dziecko jest zapisane do przedszkola prywatnego. Nie rozumiem skąd aż takie zdziwienie w temacie braku płatności za niewykonanie usługi?? Czyli że przedszkola mają sobie normalnie zarabiać „bo jak nie to skreślimy z listy”, a co z nami w tej sytuacji gdzie naszym źródłem utrzymania jest działalność jednoosobowa obecnie też ograniczona?? W takiej sytuacji trzeba dążyć do pogodzenia interesów obu stron! I po co wypisywać te brednie w komentarzach skoro prawo przedstawia się tak, a nie inaczej??
Pani Jolanto, świetny artykuł. W pełni popieram Pani stanowisko jako prawnik i matka 3 dzieci (w tym 2 w niepublicznym przedszkolu). Na szczęście moje dzieci chodzą do wspaniałego przedszkola z bardzo uczciwą dyrekcją. U nas dyrekcja zaproponowała obniżenie czesnego o 50%, nie pobiera opłat za wyżywienie i codziennie są przesyłane maile z przygotowanymi materiałami dla dzieci (filmiki, bajki do posłuchania, karty pracy etc.). To jest uczciwe podejście, traktowanie rodziców z szacunkiem. Jako prawnik doskonale wiem, że mogłabym w ogóle nie płacić czesnego, ale chciałabym aby moje przedszkole dalej prowadziło działalność po epidemii, aby kadra nauczycielska pozostała ta sama, aby przedszkole nie odniosło czesnego w przyszłym roku. W tej trudnej sytuacji najlepszy jest kompromis. A przedszkola z nieuczciwą dyrekcją powinny zostać zamknięte. Zresztą myślę, że rynek sam zweryfikuje takie placówki.Serdecznie pozdrawiam
Nam zlobek zszedl najpierw 12 procent a teraz najprawdopodobniej 24 procent ale dokladnie przekonam sie o tym jak dostanę fakture. Przez to podejscie nie zapłacę wcale i wypowiadam umowę.
Dzień dobry, co w sytuacji gdy prywatny żłobek dostaje dofinansowanie z miasta? Żłobek twierdzi, że w przypadku braku mojej płatności nie dostanie dofinansowania z miasta, a tym samym zniknie miejsce w żłobku, czyli moje dziecko nie będzie miało gdzie wracać po epidemii. Mało tego, żłobek twierdzi również, że nie może obniżysz opłaty za świadczone usługi, bo jest nią związany z miastem i ww dofinansowaniem. Jednym słowem mam płacić całość, bo inaczej moje dziecko nie będzie miało gdzie wracać.
Nie jestem w stanie wypowiadać się co do umowy placówki z miastem nie znając jej warunków.
Witam, mamy podpisywać teraz umowę ze żłobkiem, który miał się teraz otworzyć, z przyczyn wiadomych się nie otworzyl. Czy właściciel powinien pobierać os nas opłaty za miesiace zamknięte? Dodam, że dzieci nie były ani razu w żłobku?
Dzień dobry, w związku z pandemia znalazlam sie w bardzo trudnej sytuacji. Na koniec lutego stracilam prace i jestem zarejestrowana jako osoba bezrobotna bez prawa do zasilku. Samotnie wychowuję coreczke. W związku z tym, że zlobek jest zamkniety, ja nie mogę podjąć zadnej pracy ponieważ osobiście sprawuje opiekę nad dzieckiem. Nie mam również zasilku opiekuńczego. Napisałam podanie do dyrektora zlobka o zwolnienie z oplat w trakcie pandemi, gdzie zlobek jest nieczynny z powyzszych powodow. Otrzymalam informacje zwrotna ze nie zostane zwolniona z oplat i ze oni rozumieją trudna sytuacje dlatego dla kazdego rodzica oplata jest zmniejszona z 500 na 300.
Mimo to, niestety nie poprawia to mojej sytuacji, poniewaz alimenty na dziecko albo nie sa płacone w ogole przez ojca, albo są placone dlugo po terminie. Nie mam jeszcze pisma od komornika o nieskutecznej egzekucji, poniewaz należy czekać 3 miesiące na jego wydanie. W zwiazku wysoce prawdopodobne, ze w kwietniu na utrzymanie będę miała jedynie 500zl z czego 300 miałabym oddac na zlobek. Po ponownej prosbie o rozpatrzenie wniosku w zlobku uslyszalam, że jak my nie będziemy płacić, to panie pracujące w zlobku straca prace.
W tym momencie jednak płacąc za zlobek, pozbawiam sie niemal całkowicie środków do życia. Nie jestem wtedy nawet w stanie opłacić mieszkania. A jak już wspominalam pracy nie moge podjąć ponieważ osobiscie sprawuje opiekę nad dzieckiem.
Jesli nie zapłacę, to umowa ze żłobkiem moze zostać mi wypowiedzona (zgodnie z umową) a to generuje kolenje kłopoty ze znalezieniem pracy w przyszłości.
Co powinnam w tej sytuacji zrobić?
Ok. Rozumiem trudną sytuację właścicieli prywatnych placówek. Jednak mamy dojść do porozumienia. W moim przypadku Prezes Placówki wysłał komunikat o obniżeniu czesnego o 90 zl (Z kwoty 450zl), odpowiedziałam na niego prośbą o obniżenie czesnego o 50%. Mam dwójkę dzieci i kwota 700 zl wydaje mi się kosmiczna za to że dzieci siedzą ze mną w domu. Czy właściciele mogą mi nie odpowiedzieć na wniosek i po prostu naliczyć opłatę?? Czy regulują to jakies przepisy ?? Jeżeli to ma być porozumienie to chyba powinny być jakieś negocjacje, próby dojścia do porozumienia. Co jeżeli nie zapłacę w terminie??
Szanowna Pani Mecenas.
Dziękuję za wpisy i bloga. Pozostaje mi tylko napisać, aby się Pani nie przejmowała krytyką i atakiem na Pani działalność. Ludzie chcą słyszeć, to co jest dla nich korzystne, ale to pewnie już Pani wie jako prawnik 😉
Keep up the good work.
Życzę dużo zdrowia, odporności i spokoju, zarówno Pani jak i wszystkim Czytelnikom.
Czy właściciel placówki w związku z brakiem przeze mnie płatności za kwiecień (złożyłam wypowiedzenie, w umowie miesięczny okres wypowiedzenia) – wpisać mnie bez wyroku sądu do Krajowego Rejestru Dłużników?
Niestety nie udało się dojść do porozumienia w sprawie obniżenia czesnego.
W marcu zapłaciłam z góry za czesne i wyżywienie mimo że dzieci (dwoje) uczęszczała tylko 10 dni do przedszkola. W kwietniu z mężem zdecydowaliśmy się nie płacić, ponieważ nie było świadczenia usługi (niby na grupie Facebook są wystawiane jak Pani pisała wcześniej, piosenki, kolorowanki do wydrukowania, albo temat o którym my rodzice mamy rozmawiać z dziecmi, albo zrobić coś w ćwiczeniach ale ich nam nie chciano oddac). Po pierwsze niemam stacjonarnego internetu, po drugie drukarki a po trzecie telefonu nigdy dzieciom nie pozwalałam i nadal nie pozwalam brać! Nie korzystam z tzw ich nauki zdalnej. Druga sprawa to taka że napisałam wiadomość że proszę o przygotowanie rzeczy dzieci łącznie z ich książkami. Najpierw napisano mi że dopóki nie zapłacimy rzeczy nie zostaną wydane.. mąż pojechał złożyć wypowiedzenie z trybem natychmiastowym. Pani Dyrektor po wymianie zdań z mężem nie oddała nam drugiej wersji potwierdzenia zlozenia wypowiedzenia poniewaz trzasnela dzrzwiami przed nim. Nie chciala nadal oddac rzeczy dzieci. Co mam zrobić?? Nie chce zwrotu za marzec (Za wyżywienie rowniez) ale za kwiecień moja pensja również jest nędzna. Mężowi również zmniejszono wypłatę.